Dobry film wczoraj widziałam- "Zew morza" Henryka Szaro, z muzyką Krzesimira Dębskiego. O 17.00 w Pracowni zgromadziło się 12 osób i ucztowaliśmy z filmem, wchłaniając klimat lat 20. W skrócie: piękne kobiety, nadekspresja w grze aktorów (cudne!), wątek dworku, bogaty-biedny, dobro kontra zło, pościg, zbrodnia, no i MIŁOŚĆ wielka, romantyczna, jedyna.
Po projekcji i westchnieniach, uwielbieniach dla twórców i rekonstruktorów obrazu (tak, tak, to był wyczyn dopiero!) nadszedł czas na połączenie ze studiem w Gdyńskim Centrum Filmowym. Potem nastąpiło losowanie głównych nagród, czyli karnetu na tygodniowy pobyt w Gdyni podczas 41 Festiwalu Filmowego. My nie wygraliśmy, ale i tak każdy widz w Pracowni odbebrał swoją nagrodę.
Było fantastycznie!
Szukaj na tym blogu
niedziela, 19 czerwca 2016
poniedziałek, 13 czerwca 2016
"Zew morza"- nieco ciekawostek przed...
O FILMIE
Film Zew morza to najwcześniejszy zachowany film Henryka
Szaro, jednego z najważniejszych reżyserów polskiego kina przedwojennego,
absolwenta słynnej szkoły przy Teatrze Narodowym w Piotrogrodzie. Szaro był
uczniem Wsiewołoda Meyerholda, rosyjskiego reżysera i aktora, propagatora
konstruktywizmu w teatrze, a także twórcy pierwszych ekranizacji
Przybyszewskiego. Henryk Szaro specjalizował się w adaptacjach dzieł
literackich, m.in. Mocny człowiek (1929), Dzieje grzechu
(1933), Ordynat Michorowski (1937). Realizował także filmy o tematyce
żydowskiej, m.in. Ślubowanie (1937).
Zew morza, zrealizowany według scenariusza
popularnego wówczas powieściopisarza Stefana Kiedrzyńskiego, jest
przykładem filmu przeznaczonego dla szerokiej publiczności. Wątek miłosny
splata się z sensacyjną akcją, która rozgrywa się, po raz pierwszy w polskim
kinie, na morzu. Dodatkowym walorem są liczne sceny plenerowe, m.in. w Gdańsku,
Gdyni i Pucku. W obsadzie znane i lubiane gwiazdy – Maria Malicka, Jerzy Marr,
Nora Ney. Do ról dzieci został ogłoszony konkurs. Rolę 10-letniego chłopca
otrzymał Tadeusz Fijewski i - jak się okazało - była ona filmowym debiutem
jednego z największych polskich aktorów powojennych.
W filmie udział wzięli oficerowie i szeregowcy Polskiej Marynarki
Wojennej oraz Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Zdjęcia kręcono na dwóch
torpedowcach, ORP Kujawiak i ORP Generał Sosnkowski. Część zdjęć zrealizowano
na żaglowcu Lwów, należącym do Szkoły Morskiej w Tczewie. W filmie wykorzystano
również hydroplan LeO H-13 z Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku.
Przed Państwem zwiastun jednego z najpiękniejszych polskich filmów:
CIEKAWOSTKI
Kostiumy i rekwizyty dostarczył Teatr Polski, o meble, przybranie
wnętrz i wytworne drobiazgi zadbali: Dom Sztuki ul. Chmielna 5, Pałac Sztuki
ul. Trębacka 2 oraz firma W. Golińskiej ul. Senatorska 25, samochody zapewniła
firma Morris, natomiast mundury Jerzego Marra wykonała pracownia Adam ul. Nowy
Świat 34.
Zdjęcia do filmu nakręcono m.in.:
•
w Warszawie - w hali fabryki żelaza, założonej przez Aleksandra
Patzera, na rogu ulic Leszno i Wroniej
•
w Gdańsku
•
w Gdyni
•
w Pucku
•
na żaglowcu Lwów, należącym do Szkoły Morskiej w Tczewie
•
na torpedowcu ORP Kujawiak, jednym z pierwszych okrętów polskiej
marynarki wojennej
•
na statku szkolnym ORP Generał Sosnkowski
•
na jachcie żaglowym Gazda
•
z udziałem hydroplanu Leo H-13 z Morskiego Dywizjonu Lotniczego w
Pucku
23 czerwca 1927 roku w warszawskiej gazecie ABC ukazało się
następujące ogłoszenie:
„Wytwórnia filmowa Leo-film, przystępując w lipcu do realizacji
filmu morskiego podług scenarjusza Stefana Kiedrzyńskiego pt. Zew morza,
za naszem pośrednictwem poszukuje dwoje dzieci w wieku 8-12 lat w celu
obsadzenia ról dziecinnych. Zgłoszenia wraz z fotografją (możliwie w tonach
czarnych) należy kierować do 1 lipca bądź do p. reżysera Szaro (wytwórnia
Leo-film Nowy Świat 39), bądź też do redakcji ABC, Szpitalna 12”.
Wobec dużego zainteresowania termin zgłoszeń dzieci przedłużono do
20 lipca 1927 roku. O wynikach konkursu gazeta ABC poinformowała 4 września
1927 roku:
"W skład jury konkursowego wchodziły następujące osoby: red.
L. Brun, Stefan Kiedrzyński, red. Kołłupajło, red. T. Kończyc, artysta malarz
Norblin, operator S. Steinwurzel, red. E. Świerczewski, reż. H. Szaro.
Po przejrzeniu całego zebranego materiału jury jednogłośnie
stwierdziło, że dwaj kandydaci najbardziej odpowiadają warunkom konkursu:
Krysia Długołęcka i Tadzio Fijewski. Na pierwszej stronie zamieszczamy
podobizny młodocianych laureatów konkursu, którzy z pewnością nie zawiodą
pokładanych w nich nadziei, tembardziej, że kierować niemi będzie wytrawna dłoń
jednego z najlepszych polskich reżyserów. /…/
Podkreślić musimy bardzo doniosły fakt dobrania młodocianych
artystów właśnie w drodze konkursu. Takie przypadkowe wykrycie ludzi
potrzebnych do filmu powinno dać dobrą wskazówkę naszym reżyserom,
przebywającym w systematycznem poszukiwaniu dobrego i świeżego materjału
aktorskiego”.
Konkurentem Tadzia Fijewskiego do roli w filmie Zew morza
był 13-letni wówczas Witold Zacharewicz, popularny później aktor, znany m.in. z
ról w Barbarze Radziwiłłównie (1936), Róży (1936) i Znachorze
(1937).
Zdjęcia do filmu Zew morza kręcono na następujących
statkach:
ŻAGLOWIEC LWÓW
W roku 1920 Szkoła Morska w Tczewie zakupiła żaglowiec Lwów od
zagranicznego armatora. Statek został przystosowany do celów szkoleniowych, ale
jednocześnie pozostawiono w nim ładownię, by mógł odbywać również rejsy
handlowe i zarabiać na swoje utrzymanie. Żaglowiec Lwów był w latach 20. chlubą
polskiej marynarki. W tym okresie odbył wiele rejsów do portów Bałtyku, Morza
Śródziemnego, Północnego, Czarnego oraz Atlantyku. W sierpniu 1923 roku jako pierwszy
polski statek przekroczył równik w drodze do Brazylii.
Pływał do roku 1929. W roku 1930 banderę statku przekazano
żaglowcowi Dar Pomorza, który od tej pory był statkiem szkoleniowym Szkoły
Morskiej w Gdyni. Lwów trafił do Marynarki Wojennej i był wykorzystywany m.in.
jako koszary dla załóg łodzi podwodnych oraz magazyn. W roku 1938 statek został
przekazany na złom.
W roku 1927 - w okresie kręcenia zdjęć do filmu Zew morza -
dowódcą okrętu był kapitan Konstanty Matyjewicz-Maciejewicz. W latach 30. był
również dowódcą żaglowca Dar Pomorza. Nazywany był „kapitanem kapitanów”.
ORP KUJAWIAK
ORP Kujawiak należał do grupy sześciu okrętów floty niemieckiej,
które po I wojnie światowej Polska otrzymała – w ramach odszkodowań wojennych -
od Rady Ambasadorów. Był jednym z pierwszych okrętów polskiej marynarki
wojennej. Służbę rozpoczął w grudniu 1921 roku w składzie Dywizjonu
Torpedowców. 29 kwietnia 1923 roku podczas pobytu prezydenta Stanisława
Wojciechowskiego w Gdyni na uroczystości poświęcenia Tymczasowego Portu
Wojennego podniesiono na Kujawiaku – jako na pierwszym okręcie wojennym -
chorągiew Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydent Wojciechowski wraz z premierem
gen. Władysławem Sikorskim na pokładzie Kujawiaka odbyli krótką przejażdżkę po
morzu.
W roku 1924 statek wyposażono we francuskie armaty morskie i
podwójne wyrzutnie torped. Przez pewien okres pełnił funkcję artyleryjskiego
okrętu szkolnego. W roku 1937 ORP Kujawiak został wycofany z czynnej służby.
Był wykorzystywany m.in. do przewozu węgla dla okrętów podwodnych. We wrześniu
1939 roku służył jako zapasowy zbiornik ropy. Później został zdobyty przez
Niemców i prawdopodobnie trafił na złom.
W roku 1927 - w okresie kręcenia zdjęć do filmu Zew morza -
dowódcą okrętu był kapitan Stanisław Hryniewiecki, a jego zastępcą kapitan Jan
Giedroyć.
GENERAŁ SOSNKOWSKI
Pierwotnie statek Generał Sosnkowski był rosyjskim holownikiem.
Został zdobyty przez Polaków w roku 1920 w czasie wojny polsko-bolszewickiej. W
latach 1927-1930 pełnił funkcję statku szkolnego, wyposażonego na dziobie w
wyrzutnie torped, a na rufie w tory minowe. W latach 1931-1939 pełnił funkcję
statku sanitarnego. We wrześniu 1939 roku statek na rozkaz dowódcy został
zatopiony. Wkrótce potem został wydobyty przez Rosjan i odesłany do remontu. Po
zmianie nazwy na Kamanin służył we Flotylli Dnieprzańskiej. We wrześniu 1941
roku został zatopiony na Dnieprze. W roku 1944 został wydobyty i wcielony
ponownie do Flotylli Dnieprzańskiej.
W roku 1927 – w okresie kręcenia zdjęć do filmu Zew morza –
dowódcą statku był kapitan Mieczysław Rudnicki.
JACHT GAZDA
Jacht żaglowy należący do urzędu rybackiego, pełnił funkcję statku
dozorującego w porcie rybackim w Gdyni.
W jednej ze scen filmu Zew morza pojawia się hydroplan
(wodnosamolot) typu Liore Olivier H-13 w wersji szkolnej o numerze bocznym 1-3.
Była to jedna z czterech maszyn francuskich zakupiona w roku 1924 dla Morskiego
Dywizjonu Lotniczego w Pucku. Hydroplany te to pierwsze w morskim lotnictwie
polskim fabrycznie nowe maszyny, które zastąpiły używane od roku 1920
przestarzałe samoloty niemieckie i włoskie.
Stefan Kiedrzyński, powieściopisarz i autor scenariusza, tak pisał
o filmie Zew morza:
„Chciałem chociażby w najskromniejszej mierze przyczynić się do
popularyzacji naszego morza i naszych drogich i dzielnych marynarzy. Jesteśmy
od tak niedawna narodem morskim, a świadomość posiadania morza w szerokich
sferach naszego narodu jest tak świeża, a nawet niezbyt jasna, że uważałem za
swój obowiązek przystępując do pisania scenarjusza, poświęcić swą pracę
przypomnieniu szerokim masom naszych widzów kinematograficznych, że bądź co
bądź jesteśmy narodem morskim, a posiadanie okna na Europę jest czemś tak
ważnem i wielkiem, że należy o tem pamiętać w każdej godzinie życia.
Wartość samego filmu zależy oczywiście od wielu czynników, których
sprawności w tej chwili nie mogę i nie chcę przesądzać. Jednego jestem pewny:
wszyscy biorący udział w realizowaniu mego scenarjusza uczynili wszystko, co
leżało w ich mocy, aby film wypadł jaknajlepiej, a więc gwiazda teatrów
szyfmanowskich p. Malicka, przemiły Marjusz Maszyński, urocza p. Nina
Świerczewska i wszyscy pozostali wykonawcy: Nora Ney, J. Mar, Hnydziński,
Kaczanowski itd. na czele z reżyserem p. Szaro”.
(Comoedia 1927 nr 32-33)
Tak o pracy na planie filmu Zew morza pisała ówczesna
prasa:
„I.
Cichy i spokojny Puck przeżył w tych dniach nielada sensację:
przybył tam reż. Henryk Szaro wraz ze swym artystycznym zespołem, aby nakręcić
kilka scen do filmu pt. Zew morza według scenarjusza Stefana
Kiedrzyńskiego. Pojawienie się samochodów, wiozących artystów wzbudziło w Pucku
sensację. Zwartym szeregiem obstąpiono operatora p. Steinwurzla, podziwiając
połyskujące w słońcu aparaty i przyrządy. Niemniejszą sensację wzbudzili
artyści. Panią Malicką natychmiast obstąpiły tłumy wielbicieli, podziwiające
zarówno uroczy uśmiech, jak i filmową szminkę znakomitej artystki; zewsząd
kierowano na nią aparaty fotograficzne, prosząc o pozowanie do zdjęcia. Jej
urodziwy partner, p. Jerzy Marr, podbił serca wszystkich Pucczanek; pp. Szwarc,
Halicz i Rzętkowski w rolach czarnych charakterów budzili trwogę, a p.
Maniecki, któremu przyprawiona broda dodaje aż za wiele powagi, wywołał wielkie
zainteresowanie. Najbardziej sensacyjna była scena porwania oficera marynarki,
p. Marra. W scenie tej brały udział dwa samochody, którym niezwykle trudno było
manewrować w wąskich uliczkach, przepełnionych publicznością. To też reż. Szaro
zmuszony był wezwać na pomoc policję, której przybycie umożliwiło wreszcie
ukończenie sceny.
II.
W Gdyni przy nakręcaniu filmu Zew morza omal nie zdarzył
się nieszczęśliwy wypadek: filmowano scenę pościgu kutra przemytniczego, w
której ścigający torpedowiec Kujawiak daje ostry strzał do umykającego kutra.
Pocisk przebiegł w odległości zaledwie 15 m od rzekomego celu. Jak widzimy
filmowanie niezawsze jest bezpieczne.
Reż. Henryk Szaro z iście amerykańskim rozmachem prowadził sceny
pościgu, zaprzągłszy do pracy torpedowiec, kuter, holownik i hydroplan.
Zwłaszcza udała mu się scena „desantu”, kiedy po zwinięciu żagli kutra na znak
poddania się część załogi torpedowca udała się tam szalupą. Niezwykłą
uprzejmość i bardzo wydatną pomoc okazali przytem dowódca Kujawiaka kpt. mar.
St. Hryniewiecki i kpt. mar. Gedroyć. Tymczasem operator, p. Steinwurzel,
chwytał na taśmę… co się dało: na każdym kawałeczku pokładu i mostków, gdzie
tylko mógł się pomieścić człowiek.
Królowała na torpedowcu urocza gwiazda naszej sceny, a obecnie i
filmu, p. Marja Malicka, która oczywiście podbiła serca całej załogi.
Niezliczoną ilość razy musiała wchodzić na schodki i drabinki, które nazwała
„wyrafinowanemi”, a po których jednak zręcznie się uwijała, wspinając się aż na
górny mostek, skąd jej jasny szal powiewał najbardziej „fotogenicznie”. Dwaj
bardzo młodzi gentlemani, którzy podpłynęli łódką aż pod sam statek, nie mogli
się powstrzymać od entuzjastycznych okrzyków: „Brawo, Malicka!”, które towarzyszyły
tej scenie.
Zupełnie inaczej przedstawiała się grupa na „kutrze
przemytniczym”. W roli kutra wystąpił śliczny jachcik żaglowy Gazda, wiozący
bandę przemytników i porwanego oficera, p. Jerzego Marra; p. Marr był naprawdę
„porwany”, zwłaszcza zaś jego mundur, który zwisał w żałosnych strzępach po
walce z przemytnikami; pozatem p. Marr był pokrwawiony (szminką) oraz związany
sznurami i ciśnięty pod pokład (naprawdę!). Za te wszystkie męki czekała go
jednak nielada nagroda: pocałunek p. Malickiej w scenie finału.
P. Szwarc, bardzo przewrotny, bardzo niegolony i z fajką w zębach
przewodził przemytnikom pp. Haliczowi, Daneckiemu, Rzętkowskiemu i murzynowi,
którzy pracowali przy żaglach, zwijając, rozwijając, „hisując” i przekładając,
jak starzy marynarze. Praca to była niełatwa, zwłaszcza kiedy lunął ulewny
deszcz i podniósł się silny wiatr, który zakończył zdjęcia. Gazda kołysał się…
za bardzo, a przemytnicy przemokli do nitki, postanawiając zaraz po ukończeniu
filmu przenieść się na jakiś większy statek, mniej wrażliwy na igraszki fal.
Nie obyło się tego dnia i bez zabawnych epizodów: „murzyna”, który
nieodszminkowany czekał z walizkami na auto, wzięto za złodzieja i chciano
aresztować; „przemytników” zaś, którzy nieprzebrani weszli na taras kawiarni,
aby się rozgrzać szklanką herbaty, wzięto za skończonych łapserdaków.
Łapserdaki okazali się sympatyczną bracią aktorską i wnet rozpoczęli rozmowę na
temat najważniejszy z ważnych: „czy jutro będzie pogoda?” – Była pogoda”.
(Mieczysław B-ski, Jak się tworzy pierwszy polski film morski?,
Kino Dla Wszystkich 1927 nr 47)
Tak o pracy na planie filmu Zew morza pisała ówczesna
prasa:
„W starym lokalu fabrycznym na rogu Leszna i Wroniej, gdzie
gnieździły się ongi Wampiry Warszawy, młody reż. Henryk Szaro nakręca Zew
morza. W korytarzu snują się zakuci w stal rycerze, słychać gwar basowych
głosów, szczęk srogich mieczy i tarcz żelaznych. Niesamowite wrażenie wywiera
olbrzymi brodacz w kolczudze i w hełmie z ciemnemi okularami na wydatnym nosie
i z papierosem w opancerzonej grubą rękawicą dłoni. A oto, w przyległym pokoju,
inny rycerz o szlachetnej, stroskanej twarzy krzyczy w telefon głębokim basem:
- A zwłaszcza uważaj, żeby pieczeń nie była znów przypalona!
Z okna parterowej hali rozlega się przeraźliwy dźwięk trąby i okrzyk:
- Rycerze, korsarze, straż, heroldzi – na salę! Zaczynamy!
Średniowieczne bractwo rzuca niedopałki i hurmem szczękając
bronią, wali podziemnem przejściem do głównej hali, gdzie w głębi widać tron
królewski, a przy nim – dwóch obnażonych do pasa, atletycznych trabantów,
wspartych na mieczach, godnych Longina Podbipięty. Operator Steinwurcel na
wysokiem rusztowaniu troskliwie nastawia swój nowy francuski aparat o
niebywałej podobno precyzji. Wtem czyni się ogólne poruszenie. Wśród rosłych
rycerzy i srogich korsarzy zjawia się nieziemskie zjawisko: to Marja Malicka,
królewna i władczyni filmowego państwa i wszystkich obecnych serc. Olśniony
niewymowną pięknością i blaskiem oczu, jakiemi nie może poszczycić się chyba
żadna wytwórnia świata, ucałowałem podaną mi łaskawie łapkę uroczej królewny,
która pospieszyła poskarżyć się harmonijnym głosikiem, że straszliwy blask
jupiterów przyprawił ją o ból w oczach i że okrutny reżyser znęca się nad nią
godzinami, mimo że już upada ze znużenia. Lubię i cenię niezmiernie p. Henryka
Szaro, ale na te słowa żałosnej skargi wezbrała we mnie straszliwa nienawiść i
żądza krwi. Schyliłem się do uszka królewny i szepnąłem:
- Rozkaż tylko, o Pani! Wnet zwołam tych oto dzielnych rycerzy,
którzy krwawą miazgę zrobią z twoich prześladowców…
Zanim królewna zdążyła odpowiedzieć, reż. Szaro krzyknął:
- Na miejsca! Zaczynamy!
I cały orszak rycerzy, piratów, niewolników, oprawców ruszył
naprzód, a na czele szła potulnie biedna królewna, mrużąc prześliczne oczy pod
oślepiającem światłem reflektorów. Rój dziewczątek biegł przed nią, sypiąc jej
kwiaty pod stopy.
Tak oto szła Marja Malicka, perła i chluba sceny polskiej, na
zdobycie laurów gwiazdy filmowej. Symboliczny pochód. Z głębi serca życzyłem
uroczej królewnie nowej, wielkiej, światowej tym razem, sławy…”
(L.B., Kurier Warszawski 1927 nr 228)
Tak o realizacji filmu Zew morza mówił reżyser Henryk
Szaro:
„- Na jakim poziomie znajduje się mój film? Nie łudźmy się. W
granicach naszych możliwości zrobienie filmu skończenie artystycznego jest
niemożliwością. Wszakże w granicach tych właśnie możliwości szedłem
konsekwentnie w kierunku raz obranego celu i w żadnym wypadku nie ustąpiłem
przed piętrzącemi się trudnościami. Samą realizację starałem się utrzymać w
formie realistycznej. Problem miłosny został potraktowany przez autora
scenarjusza p. Kiedrzyńskiego nader wzniośle, posiada jednak przytem szereg
momentów sensacyjnych. Mam za sobą już pewne doświadczenie w pracy filmowej,
wszakże poraz pierwszy miałem bezpośrednią styczność z morzem na filmie. W
filmie morskim, nieskrępowany brakiem atelier i odpowiednio wyszkolonych
statystów, reżyser łatwiej może rozwinąć swą inwencję i lepiej opracować każdy
szczegół. Dlatego też jeżeli film morski spotka się z życzliwem przyjęciem ze
strony publiczności, nie zawaham się na przyszły rok wraz z niezastąpionym
operatorem Steinwurzlem wybrać się nad Bałtyk.
- Aktorzy?
- W filmie każda rola jest bardzo ważna, lecz na pierwszym planie
jest praca zbiorowa. Czyż potrzebuję zaznaczać, że Malicka jest czarująca, a
Maszyński potrafi rozśmieszyć najbardziej ponurego nieboszczyka. Na świetnego
amanta zapowiada się niemal przypadkowo przezemnie zaangażowany Jerzy Marr. /…/
W tem miejscu korzystam ze sposobności, by podziękować redakcji ABC za konkurs
– tą drogą wyłowiłem dwie grube rybki. Są to urocza Krysia i utalentowany
Tadzio. W pewnych momentach gra ich może posłużyć za wzór dla starszych
kolegów.
- Zatem film zapowiada się doskonale?
- To powie dopiero prasa i publiczność, ja zaś osobiście nigdy nie
jestem z siebie zadowolony. Zawsze tkwi we mnie przekonanie, że mógłbym to
zrobić lepiej”.
(Jak kręcę film? ABC u reżysera Szaro, ABC 1927 nr 279)
Tak o pracy z dziećmi na planie filmu Zew morza mówił
reżyser Henryk Szaro:
„- Tylko nie patrzcie się nigdy na aparat – poucza reż. Szaro
dwoje drobnych dzieci przygotowanych do filmowania. Na uszminkowanych
twarzyczkach zarówno dziewczynki, jak i chłopczyka maluje się łatwo zrozumiałe
przejęcie. Nic w tem dziwnego. Nie każdemu zdarzy się w tak młodym wieku pozować
przed objektywem filmowym i w dodatku grać w pierwszym polskim morskim filmie.
Są to dzieci ABC – Tadzio Fijewski i Krysia Długołęcka, wybrani do filmu Zew
morza za pośrednictwem ABC.
- Weź to jabłko, mała – powiada do Krysi reż. Szaro – i siadaj na
gałęzi.
Gałąź mocna, słonia by wytrzymała, lecz cały personel wypróbowuje
jej moc przed usadowieniem się artystki.
- Bardzo jest ciekawa robota z dziećmi – zwierza mi się reż.
Szaro. – Czasem po kilkanaście razy trzeba scenę powtarzać, a czasem pierwsze
zdjęcie daje wynik wymarzony. Tutaj materjał mam bardzo podatny, dzieci nieraz
podświadomie robią właśnie to, co odpowiada treści filmu. Praca z dziećmi
wymaga też zupełnie swoistych sposobów – jedno zdanie wypowiedziane
podniesionym tonem już je wyprowadza z równowagi i uniemożliwia dalsze
filmowanie.
Niemniej odpowiedzialną pracę ma przy zdjęciach dziecięcych
operator Steinwurzel. Uchwycić na taśmę filmową potrzebny wyraz twarzy dziecka,
który nieraz przewija się bardzo rzadko – jest to praca, wymagająca wielkiego
zasobu wiedzy i anielskiej cierpliwości. A to i p. Szaro i p. Steinwurzel
posiadają w znacznej ilości”.
piątek, 3 czerwca 2016
Wygraj 7-dniowy pobyt na Festiwalu Filmowym – poczuj Zew Gdyni w Pracowni Filmoteki Szkolnej!
Już 18 czerwca o godzinie 17.00 w Pracowni Filmoteki Szkolnej
(ZSP w Połczynie-Zdroju, ul. St. Staszica 6)
startujemy z super interesującym wydarzeniem!
Cała Polska świętuje
90-lecie Gdyni! Wyjątkowa impreza urodzinowa odbędzie się równocześnie w 90 kinach 18
czerwca o godz. 17.00 pod hasłem Zew Gdyni! Daj się zaprosić na Festiwal!
Jubileusz Gdyni
uświetnimy pokazem miłosno-przygodowej historii Zew Morza (1927) - jednego z najciekawszych filmów niemego kina, z
muzyką współcześnie skomponowaną przez Krzesimira Dębskiego. Pokaz odbędzie się
równocześnie w 90 wybranych miejscach Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych, Sieci
Kino za Rogiem oraz Pracowni Filmoteki Szkolnej.
A po filmie – na żywo z Gdyni
– transmisja losowania specjalnych nagród dla widzów, dwóch dwuosobowych
zaproszeń na wrześniowy 41. Festiwal Filmowy w Gdyni.
Zaproszenie obejmuje
dojazd, nocleg, wyżywienie oraz akredytację na wszystkie wydarzenia FFG.
Laureaci konkursu zostaną także głównymi bohaterami filmowej relacji o ich
wizycie w stolicy polskiego kina. Kina przygotowały dodatkowe atrakcje.
Organizatorem wydarzenia jest
Miasto Gdynia.
Partnerzy: Filmoteka Narodowa, Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych oraz Kino za Rogiem. Patroni medialni: Onet.pl i Kino Polska Tv.
Partnerzy: Filmoteka Narodowa, Sieć Kin Studyjnych i Lokalnych oraz Kino za Rogiem. Patroni medialni: Onet.pl i Kino Polska Tv.
Szczegóły na www.zewgdyni.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)