Dlaczego warto jest się buntować, czyli "Yes Meni idą na rewolucję"
Dzięki współpracy z Akademią Dokumentalną podczas Miesiąca Filmowego w
Staszicu, 29 października mieliśmy okazję wziąć udział w pokazie filmu
„Yes Meni idą na rewolucję”.
Yes Menów nie wszyscy kojarzą, choć przy minimalnej świadomości
społecznej – powinni. Andy Bilchbaum i Mike Bonanno to słynni już
aktywiści. W swojej pracy na rzecz świata kładą największy nacisk na
świadomość społeczną i ogromną dozę humoru. Ich happeningi nie
przechodzą bez echa, chociaż nie zawsze przynoszą oczekiwane skutki.
„Yes Meni idą na rewolucję” to już trzeci film o Andym i Mike'u, a
właściwie: Jacquesie Servinie i Igorze Vamosie, którzy używają alter
ego, by, pomimo pracy aktywistycznej, prowadzić w zasadzie normalne
życie.
Używając nowomowy, Yes Meni to prekursorzy pranksterów, tyle że
zaczynali w czasach, gdy nie myślało się o Internecie. Za to ich
ulubiona dziedzina to trolling wielkich korporacji, które chcą odebrać
ludziom planetę od tak, dla biznesu. Wydaje Ci się to wydumanym
problemem? Poczytaj więc trochę o nierównych prawach człowieka i wpływie
ciężkiego przemysłu na środowisko.
O sposobach, jakie Andy i Mike wykorzystują do prowokowania pozytywnych
zmian w okrutnej polityce korporacji, jest właśnie film „Yes Meni idą na
rewolucję”. To dokument ukazujący przygotowania do kilku akcji, a także
ich przebieg. Wymagały one kunsztu reżyserskiego – jak wiadomo, nie
były powtarzane. Każda więc akcja Yes Menów jest doskonale przemyślana.
Nie obywa się bez wpadek, choćby gdy Yes Meni chcą zwrócić uwagę na
współpracę koncernów - Shella i Gazpromu. W tym celu przebierają się za
prezent na rzecz amsterdamskiego zoo – niedźwiedzia, przekazywanego
przez kaleczącego angielski Rosjanina „reprezentującego” Gazprom, który w
końcu pęka i zaczyna się śmiać. Mimo to oprawa wydarzenia jest
przekomiczna – prezent wraz z Rosjaninem i towarzyszącym mu śpiewającym
dzieckiem płynie barką po jednym z kanałów rzecznych i wygląda tak
kiczowato, że aż przykuwa uwagę. Warto zaznaczyć, że każda prowokacja
Andy'ego i Mike'a jest bardzo złożona. Oprócz strojów i fałszywych
nazwisk, artyści tworzą scenariusze i piosenki. Nie boją się również
wchodzić w otwartą dyskusję z obśmiewanymi środowiskami.
Dokumentalny
ciąg przerywany jest świetnie wykonanymi grafikami obrazującymi sedno
problemów. Film obrazuje także zwykłe zmagania się Yes Menów z życiem
codziennym. Pełen jest przezabawnych sytuacji między starymi
przyjaciółmi. Jak sami o sobie mówią, mają podobne poczucie humoru i
chęć zmiany świata na lepsze. Działają razem w sposób ciekawszy niźli
manifestacje, dlatego że zwracają się do lobbystów i kongresmanów
bezpośrednio. Ich bunt staje się widoczny. Zbierają też grono
sprzymierzeńców.
„Yes Meni idą na rewolucję” to film godny polecenia ludziom, którzy chcą
zwiększać swoją świadomość społeczną. Nie tylko dla "zielonych"
zapaleńców, ale i dla tych, co czują w sobie naturę buntowniczą. Bo to
bunt przeciw rządom pieniądza i pogardzie wobec drugiego człowieka jest
główną misją Yes Menów.
Agata Siwka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz